wtorek, 22 kwietnia 2014

Paryska kosmetyczka...

zakupy na wyjazd do Paryża jeszcze nie skompletowane, więc pomyślałam, ze podzielę się zawartością mojej kosmetyczki, którą po wielu latach prób chyba skompletowałam tak bym nareszcie mogła stwierdzić, że to są moje kosmetyki idealne (z kilkoma wyjątkami). Przy wyborze kosmetyków niezbędny jest mi ostatnio wizaz.pl   gdzie często ostatnio kopię w poszukiwaniu ocen i poleceń, właściwie nie kupuję żadnych kosmetyków bez sprawdzenia ich najpierw tam. 
Zacznę od części kolorowej:
1 Kredka do oczu-Diadem, Szafir, Eyeliner Waterproof-brązto kosmetyk, któremu moim zdaniem daleko do ideału. Ale na razie lepszego nie znalazłam, więc opiszę ten. Ja stosuję tą kredkę do brwi. Odkąd zaczęłam nakładać hennę moje brwi wyblakły i bez henny są mało widoczne, więc gdy nie mam czasu na kosmetyczkę sięgam po tą kredkę. Poprzednia z Eveline była moim zdaniem lepsza i trwalsza i do tego tańsza (6zł). Ta szybko się ściera i kosztuje więcej (9zł). Jej plusem jest moim zdaniem miękkość, i to chyba jej jedyny plus. Nie wiem jak sprawuję się na powiekach, ale do brwi nie polecam (może wy mi jakąś polecicie?).


 

2 Golden Rose, Dipliner
mój niekwestionowany hit! Używam go od co najmniej 8 lat . Zdradziłam go raz na rzecz innego i wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że to ideał. Nie odbija się na górnych powiekach po całym dniu a nawet przespanej w nim nocy (wiem że nie powinnam ale czasem mi się zdarza). Wytrzymał nawet kąpiel w basenie co mnie mocno zszokowało. Ma głęboki czarny kolor i świetnie się nakłada. Mam w domu kilka zużytych w większości sztuk, które jeszcze nadają się awaryjnie do użycia. I do tego mega wydajne. Ich cena to ok. 9 zł więc też zachwyca.


3 Bourjois, Twist Up The Volume Mascara
z tuszami w mojej kosmetyczce bywało różnie. najczęściej gościła w niej Maybelline Colossal, ale zdarzała się też Max Factor 2000 calorie, Eveline Big volume lash, i długo ten pierwszy dzierżył koronę. Do czasu gdy na urodziny dostałam Bourjois. I chyba go już nigdy nie zmienię. Mam dość długie rzęsy, tyle że blade, i gdy pewnego dnia mój chłopak zobaczył mnie umalowaną pierwszy raz tym tuszem i stwierdził "Ale masz długie rzęsy!" to był znak. Po 3 latach zwrócił uwagę na nie i to znaczyło że efekt musiał być imponujący:). Jest bardzo trwały i nie kruszy się. Pomimo że daję on opcję albo wydłużenia albo pogrubienia, ja nakładam najpierw warstwę wydłużającą a potem pogrubiającej dla efektu wow. Ale spokojnie, nie jest to efekt draq queen. Cena to dla mnie minus, ale ja zawsze kupuję w rossmanie bądź hebe gdy jest promocja 40%- albo jak aktualnie -49% :).



4 Garnier Skin Naturals, BB Cream Miracle Skin Perfector [Beauty Balm Perfector] Oil Free
aktualnie najlepsza alternatywa podkładu na który chyba nigdy się nie odważę. Nie umiem go dobrać, a po za tym zawsze się czuję jakbym dziwnie wyglądała. Ten zaspokaja moje potrzeby krycia, niestety tych matujących już nie ale od tego mam nr 5. Jest trwały i utrzymuje się na twarzy prawie cały dzień. Jego spory minus to alkohol w składzie, ale w moim przypadku jest on do wybaczenia. 



5 Rimmel, Stay Matte, Pressed Powder, odcień 004
cudny. Dobrze matuje, a przy tym wyrównuję ładnie kolor skóry. Matuje na kilka godzin ale przy mojej skórze to i tak super wynik i na razie nikt go nie prześcignął. Szkoda tylko że opakowanie jest nietrafione. Miałam kiedyś puder z Maybelline który jako puder był kiepski ale miał świetne opakowanie z lusterkiem, na zatrzask przez co nie było opcji przypadkowego otwarcia albo połamania wieczka jak w przypadku tego.Ale jakość pudru mi to rekompensuje. I cena przyjemna w odbiorze.



6 Rimmel, Hydra Renew
nie jestem fanką szminek ale bardzo fajnie nawilża usta, jest trwała, a odcień który posiadam Nude jest piękny. Polecam. 

 

od dłuższego czasu stan mojej cery mocno się pogorszył więc postanowiłam znaleźć coś co mi pomoże. Po wielu próbach znalezienia kosmetyku który pomoże mojej mocno wymagającej cerze, zakupiłam krem po którym (odpukać!) widzę poprawę. Żeby stwierdzić więcej jeszcze poczekam z oceną, ale jutro postaram się opisać krótko kosmetyki które dbają o moją cerę :). 
p.s. niestety nowy post będzie dopiero po moim powrocie ze szkoły 28 :)

*Zdjęcia użyte w tym poście pochodzą ze strony wizaz.pl

piątek, 18 kwietnia 2014

Dzisiaj Oslo i Praga...

Wczoraj krótko i mam nadzieje chociaż trochę ciekawie opisałam wam "moje" dwie podróże , a dzisiaj dwie ostatnie czyli chłodne Oslo i słoneczna Praga.


3 OSLO

Oslo odwiedziłam we wrześniu 2011 roku. Była to najbardziej spontaniczna decyzja w moim życiu. Stwierdziłyśmy z D. że jedziemy jak zobaczyłyśmy bilety w promocyjnych cenach i koniec. Bilety lotnicze kosztowały nas 100 zł w dwie strony od osoby ze wszystkimi już opłatami. Leciałyśmy w 6 osób ja+d. jej koleżanka ze swoją przyjaciółką i jej siostra z mężem.
Jednym z problemów latania tanimi liniami jest to że właściwie zawsze lądują one na lotniskach "trochę" oddalonych od miejsc docelowych. I tak, lecisz do Oslo ale lądujesz 100 km od miasta :). Na miejscu oczywiście są autobusy, które zawiozą cię do centrum (dokładnej ceny nie pamiętam, ale wiem że w dwie strony w zł było to więcej niż nasze bilety lotnicze, a w jedną 100 zł). Obudził się w nas nasz szał oszczędzania w podróży, więc stwierdziłyśmy, łapiemy stopa :). Po długich próbach się udało. I tak dotarłyśmy do Oslo z miłą parą jadącą akurat na maraton odbywający się tam w tamtym czasie. Oczywiście z Polski kojarzyli głównie Małysza :). Byli tak mili że podprowadzili nas nawet do miejsca gdzie miałyśmy się spotkać z resztą.
Po spotkaniu podzieliliśmy się znowu na 2 grupy noclegowe. Tak przy okazji noclegi zawdzięczałyśmy couchsurfingowi. Jedna grupa nocowała u finki pracującej aktualnie w Oslo, a druga u chłopaka o którym za wiele nie wiem.


Później oczywiście dwa dni zwiedzania. Było naprawdę fajnie. Oslo jest godne polecenia i naprawdę jest najdroższą stolicą Europy (my jeden bagaż przeznaczyliśmy na jedzenie z Polski), dobrze że muzea w większości w weekendy są darmowe, tak więc wydałyśmy pieniądze chyba raz na kawę w Mcdonalds. Jak zwykle też unikałyśmy metra. Nie będę się rozpisywać o samym zwiedzaniu bo myślę że post byłby tak długi, ze nikt by go nie przeczytał, a ja bardziej chciałam przybliżyć wam to jak wyglądają moje podróże od strony logistycznej.
przepiękna Opera w Oslo
Powrót jeśli chodzi o dotarcie do lotniska niestety musiał się już wiązać z wydaniem pieniędzy :), jak już w.w. był to koszt 100 zł.
Oslo zrobiło na mnie duże wrażenie i myślę, ze kiedyś tam wrócę :)

4 PRAGA

Praga zdarzyła się można powiedzieć przez przypadek i tak w marcu 2013 jechałam samochodem z kolegą i drugą parą w tamtym kierunku. Oczywiście przy jeździe samochodem do kosztów dochodzi opłata za autostradę. Większość wejściówek do muzeów i atrakcji też była płatna. Tani nocleg zarezerwowałam dzięki pewnej blogerce, którą "śledzę" od jakiś 7-8 lat odkąd założyła bloga na witrynie Glamour :). Te moje tanie podróże właściwie zaczęły się od mojej zazdrości, bo właśnie ona podróżuje po całym świecie przy zużyciu małych środków :D, może znacie adamant wanderer ? (mam nadzieje że się nie obrazi że tu o niej wspominam, ale bardzo lubię jej blog). Wprawdzie nie ma w ogóle co porównywać moich podróży z jej, ale jej blog naprawdę inspiruje.
Wracając do podróży i noclegu to zarezerwowałam hostel trafiając na "obniżkę" cen o aż 50%, i od osoby zapłaciliśmy 60zł/dobę ze śniadaniem w centrum Pragi. Co do komunikacji miejskiej to niestety nie udało mi się kontynuować passy zwiedzania pieszo :/. Pozostali współpodróżnicy nie byli fanami chodzenia.


 Praga kulturowo kojarzyła mi się z Polską więc nie była to już tak "egzotyczna" podróż, ale trzeba przyznać, jest to piękne, klimatyczne miasto z masą turystów :) i tam też warto pojechać. 

Mam nadzieje, że wam się podobało. Do następnego razu :)

czwartek, 17 kwietnia 2014

Wszystkie stolice europejskie...

Korzystam na razie z entuzjazmu początkującej blogerki i postaram się dodawać codziennie posty, które pewnie was zanudzą. Dzisiejszy może być interesujący dla osób, które lubią podróże. 

W poprzednim poście wspominałam o tym, że wybieram się niedługo do Paryża. Ale nie wspominałam o drugiej przyczynie mojej radości z tego faktu. Pierwszy to oczywiście spełnienie marzenia, ale drugi to odznaczenie kolejnego punktu na mapie, w moim długofalowym planie zwiedzenia wszystkich stolic europejskich (przy najmniejszych kosztach:).

Może mój aktualny wynik nie jest imponujący, ale i tak jestem dumna zwłaszcza z niewielkiego wkładu finansowego jaki musiałam na to przeznaczyć. Nie będę was zamęczać wszystkimi szczegółami, ale jeśli coś was zainteresuję to piszcie. A teraz rozwinę 2 pierwsze stolice(jutro dwie pozostałe).

1 LONDYN

Pierwsza stolica i od razu sukces co oznacza że w pełni spełniła ona moje oczekiwania. Odwiedziłam go z przyjaciółką w 2009 roku. Pierwszy lot samolotem i tak daleka podróż (wcześniej najdalej dotarłam na Słowację). Wprawdzie zarówno ja jak i D. miałyśmy plany pracy to skończyło się na zwiedzaniu :)ale w ogóle tego nie żałuję. Nasz pobyt trwał 10 dni i był cudowny. Niestety nie mam oszałamiających zdjęć bo nie miałam i raczej prędko nie będę miała dobrego aparatu, ale może coś uda mi się tu wrzucić, jak np. zdjęcie słynnego Eye, którym udało mi się przejechać.


Co do wspomnianych finansów to było to dawno temu, ale pamiętam że bilet do Londynu kosztował nas ok.70 zł od osoby (powrotnego nie miałyśmy zarezerwowanego-błąd nowicjusza, więc niestety kupiony w ostatniej chwili kosztował 260 zł:/ ). Dojazd z lotniska jak i nocleg był dobrą wolą mojej kuzynki która była tak miła i nas ugościła (były to akurat czasy wielkiej emigracji Polaków), więc koszty też były małe. Najlepszy był nasz sposób życia tam. Oszczędności wszędzie gdzie się dało, co oznaczało m.in. zakupy żywieniowe w Tesco wszystkiego do 1 funta :). Ale danie gotowe jak Shepherd's pie czy muffinki albo moje ukochane Shortbread, które piekę po dziś dzień nie były złe a nawet pyszne.


Zwiedzanie łączyło się z komunikacją miejską, ale zawzięłyśmy się i zwiedziłyśmy cały Londyn pieszo (było super oprócz późniejszej mega spuchniętej stopy). Zachwyciło mnie to że to naprawdę wielokulturowe miasto, gdzie człowiek czuję się maleńki. 
My zobaczyłyśmy większość rzeczy która nas interesowało,a przy tym zrobiłyśmy całkiem duże zakupy i dlatego byłam z tej podróży bardzo zadowolona i od tego zaczęła się moja przygoda ze stolicami :).

2 Warszawa

No tak pewnie stwierdzicie, ze Polska stolica to nie wyczyn, ale koniec końców to też stolica europejska :),a że mieszkałam w tamtym momencie naprawdę daleko od niej to też była to poważna wyprawa.

Odwiedziłam ją po raz pierwszy z w.w. przyjaciółką D. w weekend majowy 2011 roku także od poprzedniej stolicy trochę minęło. 
Podróż już nie samolotem niestety, ale pociągiem więc jak zwykle koszty nieduże. Nocleg zapewnił nam wspólny znajomy. Koszty ograniczały się do jedzenia, picia, pamiątek i niestety tym razem metra. Może Warszawa nie była (zwłaszcza po Londynie) tak fascynująca, ale swój urok miała. Myślę, że osobiście nigdy nie zostanę jej fanką, bo jest coś w naszej stolicy, jakieś COŚ co mi nie odpowiada. 



Pogoda była nie najgorsza, może oprócz jednodniowego deszczu, więc zwiedzanie się udało. Wjechałyśmy oczywiście na Pałac kultury, odwiedziłyśmy smutne, ale dobrze zorganizowane Muzeum Powstania Warszawskiego z imponującą repliką samolotu Liberator (i jeszcze bardziej imponującą liczbą zwiedzających z okazji darmowego wstępu). Widziałyśmy też Belweder, Łazienki Królewskie, Stare Miasto i to ostatnie spodobało mi się bardzo.

Postanowiłam podzielić post o stolicach na dwie części, więc jutro dodam krótkie i zwięzłe mam nadzieje opisy Oslo i Pragi. Ciekawe czy ktoś to w ogóle przeczyta :).



środa, 16 kwietnia 2014

Zaczynamy od Paryża...

Nie sądziłam, że znowu spróbuję, ale chyba muszę. Od kilku lat robię podchody do założenia bloga i może w końcu mi się uda. Z racji tego, że moje życie naprawdę jest czarno-białe jak ten blog to może tutaj będę mogła przelać cały ten kolor który we mnie tkwi, a nikt nie chce o nim słuchać (i mówię tu o wszystkim m.in. o piosence której słucham dzisiaj od rana:) 

a będzie tego sporo bo kocham modę, design, architekturę, pieczenie słodkości, książki i z kimś muszę się tym podzielić.

Od czego zacznę (pomijając piosenkę)?! Może od moich aktualnych planów zakupowych i podróżnych. Co się zmieni w moim życiu w najbliższym czasie? Na pewno to, ze spełnię jedno ze swoich większych marzeń i pojadę do Paryża!! Tak może to przereklamowane miasto zakochanych ale tak odwiedzenie go było moim marzeniem od zawsze (obok m.in Oslo, ale o tym innym razem)na co pewnie wpływ miały filmy takie jak Sabrina. I wprawdzie w moich marzeniach jechałam z ukochaną osobą płci męskiej, ale cóż, nie wszystko zawsze musi idealnie odzwierciedlać marzenia i na wyjazd jadę z ukochanymi.... ale siostrami :D.
Pewnie po powrocie zapragnę podzielić się z wami wrażeniami (szkoda, że bez zdjęć robionych super wypasioną lustrzanką:P), więc stworzę na tą okazję post w połowie maja. A teraz jak najkrócej o przygotowaniach do tego wyjazdu:
-transport przemyślany, jedziemy samochodem by zwiedzić też wszystko po drodze
-nocleg już mamy i to blisko wieży Eiffla
-przewodniki już zakupione i to dwa w tym jeden z mapą
-plany co chcemy zobaczyć... no właśnie, nie lubię aż tak dokładnie planować swoich wyjazdów więc oprócz noclegu i transportu wszystko będzie spontanicznymi decyzjami :)
I tak największy mój stres wiąże się z moimi strojami, w końcu to Paryż, a ja jestem maniaczką mody (ale taką mało odważną co mnie trochę dołuje). To na koniec inspiracje i plany zakupowe na wyjazd :)
















Co jeszcze planuję zakupić przed wyjazdem
monashe.pl
etorba.pl

etorba.pl





H&M
H&M


A co na pewno kupię na miejscu:)
 tak, tak słynne (drogie jak nie wiem) macarons


...i naparstek, bo wiecie, zbieram takie rzeczy :P

Ok to do następnego razu (pewnie przed wyjazdem) z zakupami które uda mi się zrobić.